Pomysł pisania,
internetowego ekshibicjonizmu podsunęła mi Marta wiec jak się komuś coś nie
podoba to walcie do niej.
Ja zaczynam
pisać, uzewnętrzniać się, muszę się wygadać.
Mieszkam na wsi i
nikt nie chce ze mną rozmawiać, w sumie jedyna osoba z zewnątrz która ze mną uprawia
codzienna konwersacje to Pan Listonosz, codziennie zaczynając nasza rozmowę od
pytania : „czy wy naprawdę nie możecie
kupować jak normalni ludzie? W sklepach?”
Em, no skarży się
facet, ze codziennie dowozi mi paczki z
amazona i zawsze głośno się przy tym zastanawia czemu nie spędzam weekendów na
shoppingu jak wszyscy dookoła.
No nie będę sie
mu tłumaczyć, ze jestem anty sklepowa, ze dostaje ostrej biegunki na myśl o
kolejce do kasy, wiec podsumowuje krotko: lubię gdy mnie odwiedzasz, paczki to
tylko pretekst.
Uśmiechem go
zbywam, ale niczym bumerang pojawia się kolejnego dnia ze skrzywiona gębą i
pytaniem : why? Oh why?
W sumie w tym tygodniu listonosz przywiózł mi taczkę,
mikser , kredki, pędzelek, 2 bloki rysunkowe, beczkę, komposter, łopatę,
grabie, ramkę na zdjęcia, uchwyt do tego czegos co wyświetla filmy na scianie –
nie wiem jak to sie nazywa i kable,
wciąż czekam na kilka innych pseudo niezbędnych gadzetow i na niego..
oczywiscie.
Ale nie o tym
chciałam pisać, nawet nie wiem czemu pisze, ale pisać mi się chce, czuje
potrzebę.
Potrzeba jest
silna - dziś ;)
Pisze, wiec jestem
:D
Dziś
zainspirowana widokiem zza okna będę pisać o tym czemu po raz kolejny w życiu
jestem wegetarianka.
Zobaczyłam krowę J w sumie dużo krów.
Jakos ciepło mi się na sercu zrobiło, upajałam
się widokiem wolnej zwierzyny na lace, która mogla chodzić swobodnie i cieszyć sie
przyroda.
W każdym
zwierzęciu zawsze widziałam czujące stworzenie, a czasami nawet więcej niż to.
Gdy byłam mała
dziewczynka moja szanowna rodzicielka próbowała zachęcić mnie do jedzenia mięsa
mówiąc stanowczo: ALBO kurwa pokroisz tego kurczaka , ALBO nigdy w tym domu nie
zjesz obiadu.
Ryczałam przez 2
godziny, gdyż w kurczaku widziałam więcej niż moja szanowna, przypominał mi
swoja postura male dziecko i ze co? Ze niby ja teraz tak zacznę go kroić? Nice
try.
Moja szanowna
słowa nie dotrzymala, obiady jadłam, ale zawsze ostentacyjnie z talerza
zabierała mi polowe tego co na nim było
śmiejąc się: „przeciez ty mięsa nie jesz prawda?”
I tak na talerzu
zostawały mi ziemniaki i jakaś tam surówka.
Byłam wegetarianka zanim to sie
stało modne :D
W życiu jednak
bywało rożnie, wiec czasami zarzuciłam kiełbaskę z grilla np ale wyrzuty
sumienia były po tym nieziemskie.
No wiecie, Kac moralny i stan duchowego wykluczenia.
W czasach gdy
ogarniał mnie niepokój albo złość
wracałam z podkulonym ogonem do swojej natury, wcinalam warzywa i caly
wewnetrzny chaos z czasem zanikal.
Miesozercza natura
zawładnęła mną tez rok temu gdy zaszłam w ciążę.
Jadłam wszystko i krwiste
wcale mi nie przeszkadzalo.
Jak gollum rzucałam sie kawałek padliny, oblizując
sie i powtarzając jak mantre: mmmy precious.
Razem z rozwiązaniem
ta potrzeba odeszła w zapomnienie i znow mieso napawa mnie obrzydzeniem.
Patrze i juz nie
widze soczystego pachnacego kawalka, a raczej martwa tkankę, która była faszerowana
hormonami caly swoj zywot a potem ochydnie zamordowana na potrzeby nastawionego
na 200% konsumpcjonizm swiata.
Żeby było
zabawnie to pani dietetyk przy okazji moich testów na nietolerancje pokarmowe
orzekla : oj kochana, ale mieso to jedyna rzecz które Twoje ciało niezle znosi
i swietnie trawi,czego nie moge powiedziec o orzechach, jajach, nabiale,
zbozach, marchwi, cytrusach i wielu
innych.
Próbowałam
słuchac rodzicielki : "jak masz focha na mieso to zaden facet cie nie zechce" , probowalam słuchać pani ditetyk, która używała
bardziej racjonalnych argumentów – no i nie przeszlo.
Mimo iz jestem
wielka fanka diety Paleo, wzorowanej na nieprztworzonej diecie przodkow,
opierajacej sie na tym co naturalne,
proste to moje wewnetrzne dziecko krzyczy nie za kazdym razem gdy widze
poćwiartowanego zwierzaka.
Dlatego
postanowilam zyc w zgodzie ze soba i po raz kolejny powiedziec nie i
praktykowac radosny zywot osoby jedzacej tak bardzo modne teraz warzywa.
Będę mieć własny
ogródek o którym marzyłam, juz niedlugo.
W marcu zaczynamy sadzić i bedziemy delektować
sie tożsamością rolnika z odzysku. Mozna? Mozna!
Malo tego, pan
listonosz niedługo przywiezie mi szklarnie, ale on jeszcze o tym nie wie.
Ponoć ciężki
kawal sprzętu, wiec nie będę go dobijać.
Uśmiecham sie - wlasnie napisalam pierwszego posta, pod
wplywem totalnego impulsu, a inspiracja byla krowa.
I dla niej
wielkie brawa.
Dziękuję.
Ten wpis dedykuje Marcie, która kocha łaciate . I dla Ciebie ta piosenka :
https://www.youtube.com/watch?v=fW86xdXjEnY
https://www.youtube.com/watch?v=fW86xdXjEnY
No w koncu sie doczekalam!!! - ja - pseudo manager wzrastajacej Gwiazdy nietylko internetu!
OdpowiedzUsuń"krowa lakomczucha.. kocham wam, kocham was wszyscy :-)!"
niech to trwa ! :)
OdpowiedzUsuń